słowa: M. Żar
Gdy księżyc w stawie pląsa
A w trawie chłód i rosa
Idzie Tatrami srebrna
Miesięcznowłosa
Księżyc Jej łzy omiesięcznia
Trawy do nóg się chylą
A jeszcze rosy tęcza
I las mocarny Babilon
I niebo. Gwiazdy w niebie
Dla serc i oczu drogowskaz
- Bądź nam łaskawą w potrzebie Matko Boska
Rzuciłaś niebiańskie miasto
Bez pożegnania z nikim
Tam na nas patrzyłaś gwiazdą
W Warkoczu Bereniki
A my Ci w darze oczy
I serca złoty grosik
Spójrz: - księżyc łąką się toczy
I osty przed Tobą kosi
Niedźwiedź Ci miodu plaster
Chciał przynieść z leśnej barci
Lecz zniszczył pszczeli monastyr
I teraz drży, że go skarcisz
I żądła w łapie bolą
I w głowie kosmatej troska...
Ulituj się nad niedolą - Matko Boska!
Ty - jak srebrzysty opar
Płyniesz nad zerwy strome
I cisza jest głęboka
I śniegi nieruchome
Skinieniem świętej dłoni
Powstrzymuj głazy chwiejne
Niech światło spłynie po niej
Nadzieją - w beznadziejne
Spokojem w udręczenie
W blask zorzy co nie zgaśnie
A zabłąkane cienie
Na swoje przyjmij płaśnie |