Malutki chłopiec rączką szuka serc.
Odeszły, by w złudzeniu trwać.
Przejęte strachem oczy patrzą gdzieś
W Ogrójca ciemność, ciemność dnia.
Patrz, podejdź tu. Poznajesz tę zdradzoną twarz?
Poznajesz pot, którego czerwień tak miesza się ze łzą?
To jest On. W ramiona bierze pustki krzyż,
Gdy ty śpisz. Gdy wszyscy dobrze śpią...
O ścianę wsparta, serce wstrząsa nią.
Na oczy siwy kosmyk padł...
Wtuliła się w chłód ściany cała drżąc.
Ktoś przeszedł i niewiele zgadł.
Patrz, podejdź tu. To nie jest Szymon, to jest mur.
Słyszysz ten huk? Upadki wszystkie trzy obok dzieją się,
Kiedy ty już z pola wracasz niosąc plon.
Nie zmusi cię ani żołnierz, ani On...
Ramiona rozwarł, w dłoniach błyszczy szkło,
Na starej twarzy brud i krew.
Przez wykrzywione usta płynie zło,
Maleńki krzyżyk zerwał się.
Patrz, podejdź tu. Poznajesz dawnych rysów blask?
On biały strój i białą książkę miał. Byli już we dwóch.
Teraz już na obu spada śmiech i gniew,
Ty nie śmiej się, ty chustę w ręce weź...
Na lustro patrzysz - umęczona twarz,
Korona fałszu jak cierń tkwi
I śmiech jak blizna i czerwony płaszcz.
Oprawców nie ma, jesteś ty.
Spójrz jeszcze raz. Poznajesz, to jest włóczni ślad.
Na dłonie spójrz. Stygmaty złotem bite, żywo krwawią tam.
Pomóż Mu zmartwychwstać w tobie, ożyć znów.
On toczy bój. Ze śmiercią w tobie bój... |